Chwila na-Go¶ci: Halina M³ynkowa

Halina M³ynkowa w rozmowie z Jarkiem Barwiakiem dla Radia Z³ote Przeboje. Pos³uchaj!

 

 

 

Jarek Barwiak: "Chwila na go¶ci" w Radiu Z³ote Przeboje - Jarek Barwiak. Witam. Moim przemi³ym go¶ciem jest...



Halina M³ynkowa: Halina M³ynkowa.



J.B.: W³a¶nie. Dzieñ dobry.



H.M.: Dzieñ dobry. <¶miech>



J.B.: Proszê mi powiedzieæ, czy Pani dorasta³a w rodzinie dzia³aj±cej spo³ecznie? Wiem, ¿e przecie¿ Pani pochodzi z Zaolzia, a wiêc terenów takich na których ¿yj±  zarówno Polacy jak i Czesi. Czasami siê mówi o tym ¿e Polacy powinni przeprosiæ, a Czesi te¿ powinni przeprosiæ, aczkolwiek wydaje mi siê, ¿e tak to wygl±da z du¿ej perspektywy, tzn. z perspektywy ca³ej Polski, natomiast tam to siê toczy w inny sposób, tam ludzie po prostu ze sob± ¿yj±.



H.M.: Nie. Tam to siê dzieje jeszcze g³êbiej. Prawd± jest, ¿e ludzie tutaj miêdzy sob± te¿ jeszcze troszeczkê maj± do siebie ¿al. Ja nad tym bardzo ubolewam, poniewa¿ rzeczywi¶cie jestem z takiej rodziny, w której mój ojciec bardzo dba³ o polsko¶æ na Zaolziu, wrêcz o ni± walczy³, poniewa¿ zdobywa³ pieni±dze na edukacjê, stara³ siê pomagaæ studentom, ¿eby siê dostali na studia do Polski, organizowa³ ró¿ne ¶wietne imprezy, prowadzi³ chóry, ca³y czas zwraca³ uwagê na to, ¿eby mieæ ¶wiadomo¶æ bycia Polakiem na Zaolziu. Natomiast mam wra¿enie, ¿e problem s±siadów: Czechów – Polaków, ca³y czas istnieje. Dla mnie jest to ogromny problem, poniewa¿ uwa¿am, i¿  je¿eli ludzie maj± ten jeden teren, to nigdy tego nie zmieni± - zawsze bêd± tam ¿yæ razem. Podzia³y typu: "ty siê nie baw z s±siadem", bo ja tak by³am wychowywana w ogóle, tak jeszcze wygl±da³o nasze dzieciñstwo. "Ty siê nie baw z tym s±siadem, bo to jest Czech", albo: "ty siê nie baw z t± s±siadk±, bo to jest Polka". Mnie to zawsze bardzo rani³o i uwa¿am ¿e trzeba nauczyæ siê ¿yæ razem, i przede wszystkim zapomnieæ, aczkolwiek nie zapominajmy o historii. Historiê pamiêtajmy i przekazujmy j± dalej, ale nie przekazujmy w niej niechêci, nie przekazujmy w niej z³o¶ci, poniewa¿ nowe pokolenia coraz mniej bêd± j± rozumia³y, i bêd± rozumia³y tylko jedno: "nie wolno mi siê z nim bawiæ, bo jest Czechem", albo "nie wolno mi siê z nim bawiæ, bo jest Polakiem". Dlaczego? Tego mog± ju¿ tak g³êboko nie rozumieæ, poniewa¿ nie prze¿ywali tego, co by³o w czasach, chocia¿by Powstañ ¦l±skich, kiedy tam dochodzi³o do ró¿nych zmian - raz byli jedni, raz byli drudzy. Moja babcia jeszcze ma wspomnienia, kiedy jako dziecko musia³a parê godzin staæ pod ¶cian± z pistoletem przy g³owie. Nas ju¿ to nie dotyczy, wiêc szanujmy historiê, ale te¿ szanujmy siebie nawzajem. Po prostu b±d¼my razem, nauczmy siê ze sob± ¿yæ, dla mnie jest to bardzo wa¿ne, dlatego ja tak bardzo lubiê i szanujê równie¿ czesk± kulturê, nie tylko polsk±.



J.B.: Co robi siê, ¿eby Czesi z Polakami ¿yli lepiej na Zaolziu, dziêki muzyce, np.?



H.M.: Muzyka nigdy nie dzieli³a, zawsze ³±czy³a - na Zaolziu bardzo ludzie lubi± polsk± muzykê, i czy to Czesi, czy to Polacy, s± ró¿ne imprezy, przyje¿d¿aj± zespo³y, i to jest fajne. Wspaniale, ¿e muzyka mo¿e nadaæ jeden wspólny jêzyk.



J.B.: Tak pani zaczê³a ¶piewaæ?

 

H.M.: ¦piewa³am od zawsze, poniewa¿ mój ojciec dzia³a³ w kulturze, mia³ swoje zespo³y, by³y tam ró¿ne imprezy, a ja od najm³odszych lat w tym uczestniczy³am. Mam takie zdjêcia, na których sama siebie nie poznawa³am. <¶miech>Od dziecka, nawet jak je¼dzili¶my do znajomych, a czêsto je¼dzili¶my, i tam rodzice imprezowali, byli¶my z band± dzieci gdzie¶ w innym miejscu. By³am w¶ciek³a, poniewa¿ zawsze musia³am przychodziæ, stawaæ na krzese³ku i ¶piewaæ, np. kiedy by³am w trakcie jakiej¶ tam zabawy...

Dzisiaj s± to mi³e wspomnienia, a wtedy by³am z³a, zbuntowana - "dlaczego znowu muszê ¶piewaæ?!" <¶miech>



J.B.:  Utalentowana córka, to wiadomo, ¿e cz³owiek chce siê zawsze pochwaliæ. Tak w³a¶nie by³o - rodzice odkryli ten talent w pani i postanowili go pog³êbiaæ? Czy to by³a pani decyzja? Skoro pani jako dziecko nie lubi³a ¶piewania...



H.M.: Ja lubi³am! To nie jest tak, ¿e nie lubi³am, tylko ja po prostu...



J.B.: Pani nie lubi³a wystêpowaæ.



H.M.: Nie, wystêpy normalne te¿ lubi³am, tylko po prostu na tych imprezach, podczas gdy dzieci siê bawi³y razem, ja zawsze by³am wtedy wyrywana, bo to by³a zawsze w domu w Ujso³ach, gdzie by³a banda dzieci - w piêtna¶cioro tam czasami biegali¶my, a rodzice znowu, np. w drugim domu, bo to tam po prostu rodziny by³y po³±czone, i tego nie lubi³am na przyk³ad. Natomiast ¶piewanie to zawsze by³a moja pasja i ja w³a¶nie bardzo ubolewa³am, kiedy zaczê³am chodziæ na fortepian, ¿e mama mnie nie zapisa³a jeszcze na wokal, poniewa¿ ja zawsze s³ysza³am za drzwiami, jak tam dziewczyny ¶piewaj±, a ja musia³am i¶æ na ten koszmarny fortepian... <¶miech>



J.B.: Szko³a muzyczna u³atwia ¿ycie potem muzykowi czy utrudnia?



H.M.: U³atwia. My¶lê, ¿e u³atwia, poniewa¿ cz³owiek ma wtedy jakiekolwiek pojêcie. Tym bardziej, ¿e je¿eli siê ju¿ zazwyczaj trafia w ten ¶wiat rozrywki, to my¶lê, i¿ niektórym osobom, które wcze¶niej nie zaczerpnê³y wiedzy muzycznej, ciê¿ko jest ju¿ potem siê douczyæ, bo nie ma na to czasu - s± koncerty, wyjazdy, ca³y czas co¶ siê dzieje. Dlatego s±dzê, ¿e na pewno muzykom, którzy zaczynali wcze¶nie edukacjê jest na pewno pro¶ciej we wszystkim.



J.B.: Kiedy¶ s³ysza³em historiê, ¿e Zbigniew Preisner mia³ okazjê z Pink Floyd nagrywaæ co¶ wspólnie i opowiada³ pó¼niej, ¿e by³ problem z panami, bo nie umieli czytaæ z nut i ciê¿ko by³o im siê dogadaæ muzycznie.



H.M.: Bardzo du¿o muzyków nie czyta z nut, tylko ¿e w dzisiejszych czasach to nie jest problem - dostaje siê podk³ad muzyczny, do niego siê uczymy to, co tam wcze¶niej kto¶  nagra³. Ci, którzy maj± problemy z czytaniem z nut, musz± wybrn±æ z tego inaczej.



J.B.: Jak to siê sta³o, ¿e zawi±za³a pani wspó³pracê z Bratankami, id±c w tym kierunku muzycznym? Chcia³aby siê pani sprawdziæ w wielu gatunkach muzycznych? Jest jaki¶, który budzi pani opór albo czuje pani do którego¶ szczególny poci±g?



H.M.: By³am w szkole jazzowej w Krakowie i nie ukrywam, ¿e ten kierunek by³ mi bardzo bliski przez ca³e studia. Równie¿ muzyka ludowa - ona oczywi¶cie mnie tak  troszeczkê prze¶laduje od dzieciñstwa, poniewa¿ Zaolzie jest bardzo g³êboko zakorzenione w swojej kulturze i to jest wspania³e. Muzyka ludowa jest tam bardzo kultywowana, wiêc istniej± zespo³y ludowe, chóry szkolne, pozaszkolne i ja oczywi¶cie wszystkie te stopnie przesz³am, i pod¶wiadomie gdzie¶ ta muzyka ludowa zawsze by³a mi bliska. Tutaj tañczysz, tam ¶piewasz, te¿ nie by³o za du¿ego wyboru. Taniec jedynie klasyczny albo towarzyski, natomiast nie by³o tak, jak dzisiaj, ¿e mamy hip-hop,  jakie¶ zespo³y zak³adamy. Tego w moich latach nie by³o, wiêc bra³am to, co mog³am, bo mnie to krêci³o! <¶miech> Kiedy by³am na studiach bardzo siê cieszy³am, ¿e mog³am chodziæ do szko³y jazzowej. Tak siê zdarzy³o, ze ju¿ pod koniec studiów, nagle, pojawi³y siê trzy zespo³y - Bratanki, zespó³ z muzyk± latynoamerykañsk± oraz zespó³ jazzowy. To wszystko zdarzy³o siê w jednym tygodniu.



J.B.: To ³adnie...



H.M.: Tak. My¶lê sobie: „Nie¼le. No to ³adnie siê zaczê³o!” Wszyscy ustalili, ¿e siê spotkamy, natomiast najbardziej zorganizowany by³ zespó³ Bratanki - ch³opaki po prostu jako pierwsi zareagowali  najszybciej. Najpierw mia³am telefon do akademika, potem Janusz Mus po mnie przyjecha³, pojechali¶my na próbê. To wszystko zdarzy³o siê bardzo szybko, wiêc ja nawet nie mia³am okazji, by zastanowiæ siê, który zespó³ wybraæ. <¶miech>



J.B.: Musia³a pani przynie¶æ swoje teksty na próbê, czy dosta³a pani gotowe teksty? Jak w ogóle wygl±da taka próba, bo je¿eli zespó³ jest zorganizowany dobrze, to musi tak dzia³aæ, ¿eby istnieæ jak sprawna firma.



H.M.: Przyjecha³am na próbê, a oni ju¿ tam byli - zagrali mi po prostu to, co robi± i mi siê to spodoba³o. To by³o co¶ zupe³nie innego, wszystko by³o nowe i pomy¶la³am sobie: „Pogramy pewnie po kilku krakowskich klubach...”, a okaza³o siê, ¿e wszystko siê zupe³nie inaczej potoczy³o, z czego oczywi¶cie bardzo siê cieszê.

Wygl±da³o to tak, ¿e na pocz±tku teksty by³y pisane na kolanie przez ¿onê Jasia Musa, a ja mia³am dziesiêæ dni na nauczenie siê ca³ego materia³u i grali¶my wtedy w klubie Karlik, na miasteczku studenckim AGH. To by³y jeszcze takie teksty ¶mieszne, poniewa¿ ja siê drugi raz uczy³am tekstów do p³yty, kiedy napisa³ je Zbyszek Ksi±¿ek

Nie by³o pro¶by o to, ¿ebym ja przynosi³a jakie¶ swoje teksty, bo to by³a bardzo zwarta koncepcja i bardzo przemy¶lana. By³o wiadomo, ¿e w danym klimacie Zbyszek ¶wietnie napisze, bo on siê bardzo dobrze odnajduje. Tak¿e na pocz±tek ja ¶piewa³am do „Czerwonych Korali” zupe³nie co innego, do wszystkich innych piosenek które tam by³y, wiêc podwójnie siê uczy³am tych tekstów i to by³a frajda, bo nie czêsto zdarza siê, ¿eby uczyæ siê podwójnie tekstu do tych samych piosenek.



J.B.: To by³ ¶wietny czas dla polskiej muzyki, gdy w pewnym momencie zaistnieli¶cie. Jak to prze¿yli¶cie? Woda sodowa by³a?



H.M.: My¶lê, ¿e nie. Ja tego nie odczu³am. Nie wiem, byæ mo¿e moi znajomi odczuwali, ¿e jestem bardziej od nich odsuniêta, nie by³o czasu, nawet na to, by zauwa¿yæ, ¿e co¶ tak wielkiego siê wydarzy³o. Ja to zauwa¿y³am dopiero po latach, kiedy odesz³am i  zobaczy³am, ¿e w pamiêci ludzi zosta³a ta muzyka.  Wtedy dopiero zauwa¿y³am, co siê wydarzy³o w tamtym czasie, ale w naszych najlepszych latach kiedy grali¶my, nie by³o na to czasu, grali¶my codziennie. Gdy przyjecha³am do Krakowa na dwa dni, to musia³am za³atwiæ rachunki, pop³aciæ wszystko, obdzwoniæ, wyspaæ siê i jechali¶my dalej. Tak¿e nie by³o w ogóle czasu, ¿eby my¶leæ. Ja nie zagl±da³am ani do internetu, ani do gazet. Czyta³am tylko ksi±¿ki. S³uchali¶my jeszcze radia - wiadomo, najlepsze lata Ma³ysza...



J.B.: Tak.



H.M.: Wszystkich skoków s³uchali¶my w radiu. Tak wygl±da³o nasze ¿ycie. Ca³y czas na walizkach. Spyta³am kiedy¶ kole¿ankê: „Janka, s³uchaj, a o nas co¶ pisz± w gazetach?”  Ona na to: „O Jezu!”



J.B.: I nagle zrobi³a siê awantura o „Czerwone Korale”, w bardzo ró¿nym tonie.  Niektóre media by³y pow¶ci±gliwe, wiêkszo¶æ jednak nie. Mówi³y jasno: „To nie ich utwór! Ukradli go!” Potem sprawa zosta³a rozwi±zana normalnie. Jak to siê rozegra³o? Was, artystów, chyba takie rzeczy martwi±?



H.M.: Ja przede wszystkim nie przyjmowa³am do wiadomo¶ci, ¿e my cokolwiek ukradli¶my. Pamiêtam, ¿e by³am wtedy w Czechach, kiedy dziennikarze zaczêli do mnie dzwoniæ, a ja im mówiê: „Czy wy zwariowali¶cie? Jaka kradzie¿? Nie ma takiej mo¿liwo¶ci!” Nikt nie mia³ zamiaru kogo¶ okradaæ i oszukiwaæ. Pojechali¶my na Wêgry, do Forenca Szebo, który by³ niby autorem tej piosenki i tam za³atwili¶my sprawê. Dosta³ pieni±dze i zagrali¶my wiele koncertów razem. Nie wiem, mo¿e ch³opaki maj± nawet dalej kontakt z nim.



J.B.: Fajny cz³owiek?



H.M.: Wspania³y - jakie grali¶my ¶mieszne koncerty czasem na Wêgrzech! Jeden by³ genialny, bo kiedy przyszli¶my na takie zaro¶niête traw± stare boisko, nad nim by³ te¿ taki podest, równie¿ zaro¶niêty traw± - przyszli ludzie z okolicy, którzy tam mieszkali i zagrali¶my taki fajny koncert. <¶miech>



J.B.: Zje¼dzili¶cie kawa³ ¶wiata z Bratankami? Czy tylko nasz rynek, nasz zak±tek Europy?

 


H.M.: Je¼dzili¶my po Europie, byli¶my w Stanach „naszych”, i to by³y fajne wyjazdy, które bardzo mile wspominam. Ja to jestem taka cyganeria - mogê je¼dziæ po ca³ym ¶wiecie.



J.B.: Gdzie by³o najfajniej? Taki najlepszy koncert, na który pojechali¶cie i nie spodziewali¶cie siê, ¿e ludzie was tak dobrze przyjm±?

 

H.M.: Pamiêtam tylko dziwne wydarzenie w Stanach, kiedy grali¶my koncert i kto¶ mi wcisn±³ co¶ do rêki – patrzê, a tu pieni±dze! Ja mówiê: „Dajcie spokój ludzie!” Tak¿e to by³o takie dziwne zdarzenie, ale zazwyczaj byli¶my pozytywnie odbierani. Najbardziej zawsze ba³am siê koncertów, gdzie zbiera³o siê du¿o gwiazd i by³o du¿o ró¿nych stylów muzycznych, bo wtedy wiem, ¿e tam jest nie tylko mój s³uchacz, tylko np. totalny rockman, który, gdy s³yszy „Korale”, to siê przewraca.

 

J.B.: Nie my¶la³a Pani o tym, ¿eby siê sprawdziæ w jazzie? Skoro ta szko³a jazzowa... Przecie¿ jazz to improwizacja. Mo¿na siê tego nauczyæ?

 

H.M.: Ja my¶lê, ¿e to siê ma w g³owie. Troszeczkê siê tego uczymy przez technikê, ale ka¿dy musi pracowaæ w domu nad sob±, i je¿eli siê pracuje nad takimi piosenkami,  to powoli powoli cz³owiek siê wdra¿a.S± oczywi¶cie ludzie, którzy maj± wiêksze predyspozycje i mniejsze.

Dla mnie jazz by³ ¶wietny - fajna muzyka. Bardzo lubiê go s³uchaæ, natomiast nie jest to mój styl muzyczny, musia³abym byæ bardziej pow¶ci±gliwa na scenie, a to sprawia trudno¶ci. <¶miech>



J.B.: Rzeczywi¶cie <¶miech> Pani ma za du¿o energii!



H.M.: Tak, mam za du¿o energii na scenie. W ¿yciu prywatnym jestem dosyæ spokojna, jednak¿e scena absolutnie mnie zmienia i ja lubiê du¿± scenê. Natomiast scena jazzowa jest bardziej kameralna i spokojniejsza.



J.B.: Czy artysta w Polsce mo¿e sobie pozwoliæ na niezale¿no¶æ, nie wyrzekaj±c siê pewnych rzeczy, np. czy mo¿na sobie pozwoliæ w Polsce na to, by powiedzieæ: „Dobra, to ja sobie sam bêdê nagrywa³ p³ytê i sam j± bêdê produkowaæ i sam sprzedawaæ.”. Da siê z tego ¿yæ?



H.M.: Nawet lepiej, choæ wiadomo, ¿e du¿e wytwórnie to du¿a si³a, ale arty¶ci nam pokazuj±, ¿e mo¿na. Wiadomo, ¿e przy dystrybucji p³yt trzeba mieæ jednak kontakt z du¿± firm±, ale jest bardzo du¿o ludzi, którzy nagrywaj± p³yty sami. My teraz równie¿ nagrali¶my p³ytê sami, wiêc da siê. Trzeba oczywi¶cie znale¼æ na to fundusze, bo ja sobie nie wyobra¿am, ¿e muzycy bêd± pracowaæ dla mnie za darmo, tylko dlatego, ¿e znamy siê i bêdziemy siê poklepywaæ po plecach. Ka¿dy z tego ¿yje i jak wiadomo, to nie s± jakie¶ tam zabójcze stawki, ¿eby Ci muzycy mogli sobie powiedzieæ: „Dobra, to dzisiaj gramy dla Ciebie za darmo”. Wszyscy siê znaj±, lubi± i ja z szacunku dla muzyków nie wyobra¿am sobie, ¿e nie zap³acê.



J.B.: Chcia³em zapytaæ dalej o tê niezale¿no¶æ artystyczn±... Czy pani my¶li, ¿e polski rynek muzyczny jest tak dojrza³y, jak amerykañski?



H.M.: Jest inny, jest zupe³nie inny, Europa ma inne podej¶cie do muzyki – jak ogl±dam ostatnio rozdanie nagród w Anglii, to nagle wychodzi taka najlepsza wokalistka i ona siê pojawia - zwyk³a skromna dziewczyna, kompletnie nieumalowana, bardzo spokojna muzyka... W USA to niemo¿liwe, wygrywa Lady Gaga, czyli kto¶ bardzo spektakularny. Europa ceni siê bardziej.

Wydaje mi siê, ¿e Polska ma to samo, bardzo du¿o dobrej muzyki która jest gdzie¶ schowana pod ziemi±, ale jak siê do niej cz³owiek dogrzebie to zobaczy, ¿e jeste¶my na bardzo wysokim poziomie.



J.B.: Co pani s±dzi o dyskusji, ¿e polscy arty¶ci nie zarabiaj± dobrze, bo p³yty s± za drogie i ludzie nie kupuj±?



H.M.: My w Warszawie troszeczkê inaczej patrzymy na pieni±dze. Patrzmy bardziej na Polskê, dla której CD za 60 z³ jest bardzo wysok± cena. Dlatego ludzie szukaj± „piratów”, ¶ci±gaj± z internetu, ale rynek ich do tego zmusza, poza tym pamiêtajmy o tym, ¿e internet jest teraz wszêdzie.



J.B.: Zgadza siê.



H.M.: Je¿eli kto¶ jest koneserem muzyki, to kupi p³ytê.



J.B.: Wydaje siê p³yty w wersji bardziej ekskluzywnej, z ksi±¿eczk±, itp. i wersji trochê tañszej.



H.M.: To jest kwestia wydawcy. Zale¿y od tego, który wydawca mo¿e sobie na co¶ takiego pozwoliæ. Jest to tak¿e kwestia miejsca, w którym wydaje siê p³ytê.  My jeste¶my jeszcze na etapie nagrywania muzyki.



J.B.: Jak jest z t± popularno¶ci±, któr± muzycy zawdziêczaj± internetowi, czyli np. nielegalnie ¶ci±ganym piosenkom? W latach 90 Sting pojecha³ do Rosji na koncert i zobaczy³ na targu mnóstwo swoich nielegalnie wydanych p³yt. Powiedzia³, ¿e bardzo go to cieszy, bo to jest dowód na to, ¿e jest bardzo popularny. Mia³em wtedy wra¿enie, ¿e na takie s³owa mo¿e sobie pozwoliæ cz³owiek który ma dom tu, dom tam, cztery konta w rozmaitych zak±tkach ¶wiata.



H.M.: U nas jest ¶mieszna sytuacja. Ja siê czêsto z tego ¶miejê. Rzeczywi¶cie s± piraty, my na tym nie zarabiamy.

To nie jest tak, ¿e arty¶ci w Polsce zarabiaj± nie wiadomo jakie pieni±dze, ale potem np. gdy jaka¶ artystka pojawi siê dwa razy z t± sam± torebk± albo w tych samych butach to jest wielkie halo.

A ja mówiê: dajcie jej tak zarobiæ, ¿eby mog³a siê codziennie przebieraæ. Najpierw dajcie tak± szansê, a nie wy¶miewajcie. To jest masakra dla mnie.



J.B.: Jak pani sobie radzi z w³a¶nie tak± popularno¶ci±? Pudelkowo-zdjêciow±, z plotkami, itp.? Zdarza siê pani, ¿e zagl±da pani na takie portale i my¶li sobie: „O rany, znowu zdjêcie...”. Czy pani siê tym nie przejmuje?



H.M.: Ja tam bardzo nie lubiê byæ i siê staram tam raczej nie zagl±daæ. Chyba nie jestem bohaterk± takich miejsc - jestem do¶æ nudna dla spo³eczeñstwa, bo ¿yje normalnie, nie interesuj± mnie sensacje, a muzyka, rodzina, przyjaciele i fajna zabawa. Jest to do¶æ nudne do opisywania.



J.B.: Zaczêli¶my nasza rozmowê od stosunków polsko-czeskich i pani powiedzia³a, ¿e interesuje pani± czeska kultura. Jak tam wygl±da rynek muzyczny? Porównywalnie z naszym? S± jakie¶ eksportowe zespo³y? Jak u nas Myslovitz lub Bratanki? Jest u nich co¶ podobnego?



H.M.: Czesi zawsze byli bardzo blisko Niemców i arty¶ci wymieniaj± siê bardziej w tym kierunku. Za komuny czeskie gwiazdy by³y bardzo znane równie¿ w Niemczech i my¶lê, ¿e oni nadal s± powi±zani - to zosta³o. Je¿eli chodzi o ¶wiatowy rynek, to nie kojarzê, ale byæ mo¿e nie jestem tak wg³êbiona w ten temat. Na pewno siê przedzieraj± na polsk± stronê. Jest fajny zespó³ Czechomor – wspó³pracowali¶my z nimi. Bardzo ich lubiê. Mam z nimi ca³y czas kontakt. Je¿d¿± po Europie, ale nie wydaje mi siê, ¿eby osi±gnêli taki sukces na ca³y ¶wiat jak, powiedzmy, Brytyjczycy, Irlandczycy, Niemcy, Francuzi, W³osi. Wystarczy, ¿e siê otworzy worek i wtedy kto¶ musi byæ pierwszy z danego kraju. To siê zdarza raz i jak kto¶ siê wypromuje, to wtedy oczy ¶wiata skieruj± siê na ten jeden kraj i mo¿e kto¶ siê wybije.



J.B.: Czyli tam na razie dalej estrada? Karel Gott nadal czynny?



H.M.: Ca³y czas zdobywa Z³ote S³owiki. Ja mam wra¿enie ¿e on by siê nawet obrazi³ gdyby nie dosta³ tego S³owika. Mnie siê podoba, ¿e Czesi tak bardzo lubi± swoj± kulturê i swoich artystów. Tam ca³y czas puszcza siê du¿o czeskiej muzyki. Do dzi¶ s± modne takie przeróbki, tak jak kiedy¶ Abba – jak by³am dzieckiem, to zna³am Abbe tylko po czesku.



J.B.: Pamiêtam, ¿e jad±c gdzie¶ daleko s³ucha³em pewnego czeskiego radia, Krokodyl siê nazywa³o, i tam lecia³o tyle popularnych piosenek, które ja zna³am jako anglojêzyczne.



H.M.: A ja mia³am odwrotnie! Zna³am wszystkie jako czeskie i nagle my¶lê sobie: „Ooo, kto¶ ¶piewa po angielsku nasza czeska piosenkê!” <¶miech> Aczkolwiek nie mieli¶my ¿adnego dostêpu do muzyki wtedy - by³o tylko radio, i to wszystko. By³o to wiêc bardzo ¶mieszne, kiedy jako dzieciak my¶la³am, ¿e to kto¶ ze ¶wiata ¶piewa nasze piosenki.



J.B.: Ale mi³o!



H.M.: Aczkolwiek jest jedna piosenka, któr± napisa³ Karol Swoboda do bajki o Kopciuszku i ja j± teraz bardzo czêsto s³yszê w klubach przerobion± na angielski.



J.B.: Czego pani s³ucha³a jako nastolatka?



H.M.: S³ucha³am muzyki gospel oraz Toma Waitsa. W podstawówce, kiedy mia³am jakie¶ dziesiêæ, jedena¶cie lat, pojechali¶my do Warszawy z ojcem do Ministerstwa Edukacji Narodowej i dosta³am p³ytê Krzysztofa Krawczyka z przebojami, i z piosenk± „Happy Birthday Sweet Sixteen”. By³o ¶mieszne - ja bardzo czeka³am na te szesnaste urodziny, bo one by³y wyj±tkowe przez tê piosenkê. W liceum Edith Piaf, du¿o jazzu, a teraz mnie krêci soul.



J.B.: Polski soul? Istnieje co¶ takiego?



H.M.: Nie odwa¿y³abym siê. To nie jest nasza muzyka, to nie jest w naszych korzeniach. Ja bardzo podziwiam ludzi którzy siê z tym zmagaj±.



J.B.: Jest jaki¶ artysta, z którym by pani chcia³a wyst±piæ? Jakie¶ takie marzenie ¿ycia?



H.M.: Jest wielu takich artystów, poniewa¿ ka¿da muzyka, która mi siê podoba ma swojego guru. W soulu czy neo-soulu jest India Arie, która ma w sobie co¶ niebywa³ego. Ma co¶ magicznego w g³owie, w piosenkach, w tekstach, w doborze instrumentów, w danych kompozycjach, jest to dla mnie co¶ niesamowitego.

Je¿eli chodzi o muzykê etniczn± to Vera Bila, która jest tak nieprawdopodobna, ¿e chêtnie bym siê kiedy¶ w przysz³o¶ci równie¿ z ni± spotka³a.



J.B.: Jest ich mnóstwo. Jak pani my¶li, Lady Gaga jest bardziej produktem czy artystk±?



H.M.: Ona jest rewelacyjn± artystk± i produktem z zewn±trz. Ona siebie tak wymy¶la, ¿eby na ni± zwróciæ uwagê, i sama dobrze widzi, ¿e tak, jak Madonna kiedy¶ wyznacza³a trendy, tak ona musi wyznaczaæ trendy, ¿eby byæ na pierwszym miejscu. Mo¿na na Youtube zobaczyæ du¿o jej dokonañ artystycznych, np. kiedy sama ¶piewa³a i gra³a na klawiszach. Jest ¶wietn± pianistk±, rewelacyjnie ¶piewa, tutaj wszystko siê zgadza, tylko to nie sz³o w parze, bo by zrobiæ karierê o której marzy³a, musia³a siê przebieraæ, robiæ wielkie show, filmy do teledysków. Podziwiam, ale nie s³ucham.



J.B.: W Polsce uda³oby siê co¶ takiego?



H.M.: To by³oby powtarzanie, a liczy siê ten pierwszy pomys³. S± w Polsce osoby, które próbuj± j± na¶ladowaæ, ale s³abo im to wychodzi, wiêc jest to tylko taka parodia - ¶mieszne stroje, peruki. To wszystko naprawdê s³abo wychodzi na tle artystki, któr± siê na¶laduje.



J.B.: Gdyby pani mogla sobie jeszcze raz wybraæ, kim pani bêdzie, to co by pani wybra³a?



H.M.: To samo!



J.B.: No to piêknie!



H.M.: I bardzo siê cieszê, ¿e zosta³a mi taka rola w ¿yciu przydzielona przez pana Boga.



J.B.: Czyli ten biznes nie jest taki z³y?



H.M.: Nie, ja bardzo cieszê siê, ¿e mi siê uda³o, bo uwa¿am, i¿ tak jest – ¿e zaistnia³am na rynku, ¿e mogê pokazywaæ muzykê, ¿e mogê tworzyæ, ¿e ludzie czekaj± na ni±, za co bardzo dziêkujê i to jest wspaniale. Nie trzeba niczego wiêcej.



J.B.: Mówi±, ¿e talent to 10%, a reszt± jest ciê¿ka praca. To prawda?



H.M.: Tak.



J.B.: A pani, jak ka¿da nastolatka, marzy³a sobie: bêdê s³awn± piosenkark±?



H.M.: Chcia³am byæ piosenkark±. Pisa³am wówczas do o wiele starszego ode mnie kolegi, który by³ w Stanach, a on tak ³adnie s³ucha³ tego, jak pisa³am: „Ja tak strasznie chcê byæ piosenkark±, ja tak strasznie chcê ¶piewaæ”...

nie chcia³am byæ s³awna, a to jest problem nowych pokoleñ, bo oni chc± byæ s³awni. Jest im obojêtne czy bêd± tañczyæ, czy fikaæ kozio³ki, czy bêd± próbowaæ ¶piewaæ, oni chc± po prostu zaistnieæ, chc± mieæ du¿o pieniêdzy i chc± byæ w telewizji. Nie wszyscy oczywi¶cie, ale byæ mo¿e przez te wszystkie show które siê pojawi³y i daj± ludziom takie nadzieje, to du¿o siê takich ludzi pojawia.

Gdzie w tym wszystkim jest sztuka?



J.B.:  Tak to wygl±da... Hannah Montana i tego typu seriale które promuj± w³a¶nie to, ¿e ju¿ siê jest bogatym i s³awnym



H.M.: I to jest promowanie przeciêtniactwa.



J.B.:  Dodatkowo tam nie ma jakiego¶ waloru artystycznego, jak choæby jaki¶ klasyczny musical poprzetykany gêsto piosenkami, tañcem. Czego¶ takiego tam nie ma. S± jakie¶ niby ¶mieszne dialogi, ¶miech z puszki, piosenka na pocz±tek i piosenka na koniec.



H.M.: Je¿eli kto¶ taki staje siê idolem nastolatków, to jakie one maj± pó¼niej byæ? Tak samo ¶rednie jak ta, która jest promowana... Gdy by³am ostatnio w Empiku po ksi±¿kê dla mojego syna, bo nie mamy co czytaæ, gdy¿ wszystko przeczytali¶my, i ja tam stojê, i po prostu mnie zatka³o, jak spojrza³am na  powydawane albumy jaki¶ m³odych idoli, którzy nic nie umiej± robiæ, tylko maj± skandale wokó³ siebie. Jeden albo ma fajne w³osy i dlatego jest s³awny, druga dlatego, ¿e zaczyna³a braæ narkotyki i pokazuje wszystko, co ma pod ubraniem - w z³ym kierunku to wszystko zmierza.



J.B.: Na jakim etapie muzycznym jest syn?



H.M.: Piotrek lubi muzykê, ale te¿ bardzo szybko ³apie to co my mu podsuwamy. To te¿ pokazuje, jaki wp³yw my mamy na swoje dzieci.



J.B.:  Oczywi¶cie.



H.M.: Jedyny wp³yw muzyczny, jaki mia³ Piotrek na mnie, to jest piosenka „Waka Waka”, któr± pokocha³ od przedszkola i dlatego te¿ zainspirowa³am siê do programu w którym zagrali¶my ten utwór. Natomiast, je¿eli ja je¿d¿ê z nim samochodem i s³ucham jakiej¶ muzyki, to on mówi: „Mamo, pu¶æ ten pi±ty utwór, bo on by³ najfajniejszy”



J.B.: Chcia³aby pani, ¿eby zosta³ np. piosenkarzem?



H.M.: Ja nigdy nie bêdê nalegaæ ¿eby robi³ co¶, co ja chcê.



J.B.: Czyli ¿adnych projekcji na dziecko?



H.M.: Piotrek chce byæ paleontologiem. Zawsze mówi, ¿e bêdzie naukowcem. Zobaczymy, bo wiadomo, ¿e dzieciom siê to zmienia.



J.B.: Wszystko pewnie przez to, ¿e poszli¶cie do kina na jakie¶ dinozaury 3D.



H.M.: To ju¿ w ogóle by³o wymuszane przez niego. Przecie¿ jest kino IMAX i tam s± oczywi¶cie dinozaury. Byli¶my chyba dziesiêæ razy na tym filmie. Oprócz tego mamy wszystkie filmy o dinozaurach, które by³y w gazetach, poniewa¿ prasa wydawa³a takie kolekcje. Tak¿e, cokolwiek na polskim rynku istnia³o a propos dinozaurów, my to w domu mamy. W muzeum dinozaurów w Pa³acu Kultury byli¶my równie¿ z dziesiêæ razy.



J.B.: Plus ta p³yta Krawczyka mówi±ca o dinozaurach.



H.M.: Tak, ale mój brat j± kiedy¶ zniszczy³. To by³a jedyna taka „zachodnia” muzyka w naszym domu. Wiedzia³, ¿e ja j± uwielbiam, to jeszcze by³ winyl, i mi zrobi³ takie s³oneczko, takie paski.



J.B.: Brat?!



H.M.: Brat.



J.B.: Chcia³em zapytaæ jeszcze, jak ju¿ rozmawiamy o Krzysztofie Krawczyku, czy jest jaka¶ muzyka, w której nie odwa¿y³aby siê pani wspó³uczestniczyæ? Gdyby przyszli np. twórcy hip-hopu albo twórcy disco polo i powiedzieli: „Pani Halinko! Bardzo prosimy... mamy tutaj tekst, jeste¶my przygotowani - nagrajmy razem p³ytê„?



H.M.: Do mnie sp³ywaj± takie propozycje. Nie by³abym w stanie tego przeskoczyæ. Mnie te¿ za bardzo rockowe granie nie krêci, je¿eli chodzi o samo wykonywanie. Pytanie, co to jest rockowe granie w Polsce - czy to jest tylko za³o¿ona kurtka z æwiekami i po prostu piosenki popowe, czy to jest prawdziwy rock, którego trzeba szukaæ, ale ju¿ gdzie¶ tam pod sto³em? S± przecie¿ ¶wietne kapele, które sobie z tym radz±. Znam dziewczynê, która w takim zespole ¶piewa, jest bardzo drobniutka.

Wydaje mi siê, ¿e ja mam energiê bardziej w tych kierunkach, które wykonujê. Nie ukrywam, ¿e przez ostatnie parê lat broni³am siê przed folkiem - szuka³am ró¿nych dziedzin muzycznych, ¶piewa³am przeró¿ne piosenki, nagrywali¶my przeró¿ne p³yty, ale widzê, ¿e mój kierunek jest w³a¶nie w muzyce etnicznej.

Tu mi serce gra i zosta³abym w tym na zawsze.



J.B.: Przecie¿ folk mo¿na ¶wietnie robiæ! Ja s³ysza³em ostatni jaki¶ koncert Kapeli ze Wsi Warszawa, bardzo piêkne to by³o. Nawet siê nie spodziewa³em, bo nazwa folk trochê odstrasza... Mia³em nawet p³ytê, gdzie by³y elementy folkowe, reggae i brzmia³o to bardzo zaskakuj±co. M³odzi ludzie wydobywali stare nagrania z archiwów polskiego radia gdzie 80-letni ludzie ¶piewaj± piosenki tradycyjnie przekazywane z pokolenia na pokolenie - oni do tego co¶ dodaj±, i to bardzo dobrze brzmi.



H.M.: Ja w ogóle uwielbiam reggae. Czekam równie¿ na p³ytê zespo³u KCZ, który wiem, ¿e teraz nagrywa. Jacek Banaszkiewicz w³a¶nie to produkowa³, bardzo siê cieszê, ¿e siê zaraz pojawi± i czekam na tê p³ytê miêdzy innymi, ale jest jeszcze du¿o fajnych reggaeowych zespo³ów. Zreszt± my¶my zawsze z Jackiem Banaszkiewiczem, moim przyjacielem, który mi zawsze mówi: „Dobra Halina, pamiêtaj, ¿e drug± solow± p³ytê robimy razem”. <¶miech>



J.B.: Jaka bêdzie ta p³yta, któr± teraz robicie?



H.M.: To jest taka podró¿ dooko³a ¶wiata. Tê p³ytê produkuje Robert Amiriam i s± tam przeró¿ne elementy muzyki etnicznej ze ¶wiata - przeró¿ne fleciki, brzmienia z Afryki, brzmienia latynoskie, trochê Turcji, tak¿e taka mieszanka ¶wiatowa, któr± ja bardzo lubiê przez te wszystkie w³a¶nie niuanse, przez te instrumenty, które w ¶wiecie przedzieraj± siê do nas. Tak¿e bardzo mi siê podoba, ¿e Robert wszystko tak to piêknie potrafi uj±æ w piosenkach i one s± do¶æ ¿ywe, takie troszeczkê pokazuj±ce mój charakter sceniczny. Zobaczymy.



J.B.: Kiedy zobaczymy? Kiedy us³yszymy?



H.M.: Chcieliby¶my w po³owie kwietnia wydaæ singiel. Jestem w trakcie nagrywania wokali. W studiu jest Jacek Krolik, który odszed³ z zespo³u Bratanki mniej wiêcej dwa lata temu.



J.B.: Zdaje siê, ¿e on ma trochê magiczny palec?



H.M.: Jacek w ogóle jest magiczny.



J.B.: Widzia³em, ¿e na p³ytach kilku wykonawców macza³ paluszki i wtedy z tego wychodzi³o co¶ naprawdê fajnego.


H.M.: Tak. Teraz te¿ tak jest. Wczoraj by³am w studio do wieczora. Tam odbywaj± siê jakie¶ niesamowite rzeczy. Tak¿e jest naprawdê fajnie. Ca³y zespó³ jest fajny. Ja ju¿ siê nie mogê doczekaæ tej p³yty – piosenki, których s³ucha³am na pocz±tku, jeszcze nie zaaran¿owane, by³a jedynie melodia, refren, zwrotka i tyle, i nagle to us³ysza³am w ca³ej formie nagrane przez Jacka. Spyta³am siê: „To ja?!”.

Tworzymy dalej, pracujemy nad tym, ta muzyka siê ca³y czas rozwija, to jest niesamowita frajda, widzieæ, ¿e powstaje co¶ fajnego, co potem bêdê mog³a pokazaæ ludziom. To mnie ogromnie cieszy. Bardzo siê cieszê równie¿, ¿e s± ch³opaki, ¿e jest Robert Amiriam, który jest kompletnym wariatem , nie ogarniaj±cym samego siebie <¶miech>

Jest za to wyj±tkowym artysta, równie¿ Jacek Królik, który jest tak± moj± bratni± dusz± i moim poczuciem bezpieczeñstwa na scenie.



J.B.: M±¿ uczestniczy³ w tej p³ycie wokalnie? Bo on ma g³os...



H.M.: Ma "g³osisko" takie, ¿e nie wiem! Wokale nie s± do koñca skoñczone, aczkolwiek nie zamierzam wykorzystaæ mojego mê¿a wokalnie. <¶miech> £ukasz ma o tyle ¶miesznie, ¿e ma bardzo niski g³os w mówieniu, a jak zaczyna ¶piewaæ to ¶piewa bardzo wysoko. Ja bardzo lubiê, gdy on ¶piewa. Ma jakie¶ tam plany muzyczne, chcia³by wydaæ p³ytê.



J.B.: Kiedy bêdzie mo¿na pani± us³yszeæ na ¿ywo? Pojechaæ i obejrzeæ koncert?



H.M.: Od maja mamy ju¿ zakontraktowane koncerty. Nie wiem natomiast na ile one s± zamkniêtymi imprezami. Du¿y koncert chcia³abym zrobiæ dopiero latem, jak nam siê uda pokazaæ ca³y materia³, zarówno mediom jak i widzom, i potem ruszyæ z tras± koncertow± za jaki¶ czas. Lato bêdzie tak± „rozbiegówk±”.



J.B.: Czyli trzeba zagl±daæ na stronê ¿eby siê dowiedzieæ?



H.M.: Tak.



J.B.: Na jaki adres?



H.M.: halinamlynkowa.pl



J.B.: W takim razie ja ¿yczê, ¿eby to by³a naprawdê udana wiosna, kawa³eczek lata i naprawdê „rozbiegówka” do czego¶ bardzo du¿ego.



H.M.: O jejciu, bardzo dziêkujê i....



J.B.: I proszê pañstwa trzymamy kciuki, bo Halina Mlynkova nagrywa wokale!



H.M.: Tak! Tak! Tak! Proszê trzymaæ kciuki!



J.B.: Trzymamy te u r±k i te u nóg. Bardzo dziêkuje.



H.M.: Ja równie¿ dziêkujê i do zobaczenia.



J.B.: Do zobaczenia i do us³yszenia.

S£UCHAJ Z£OTYCH PRZEBOJÓW!